niedziela, 24 lutego 2019

XIV. Snem było życie, dopóki TY mnie pojawiłeś się wtedy w nim...

~ Suzanne ~

- Witaj Suz. -z niedowierzaniem przyglądam się stojącej na przeciwko mnie dziewczynie. Na pierwszy rzut oka wygląda zupełnie jak Anna. Dopiero po chwili zauważam różnicę w ich wyglądzie.  - Wiem, że jesteś zaskoczona, rozumiem to. Niestety nie widziałam innego sposobu na spotkanie z Tobą. Florian - spojrzałam z wyrzutem na Wolfe - nie kwapił się zbytnio by mi Ciebie przedstawić. - wpatrywałam się w nią przez moment doszukując się w jej wyglądzie czegoś, co pomogłoby mi zrozumieć absurdalność tej sytuacji.
- Nie jesteś nią. - dziewczyna z uśmiechem kiwnęła głową dając mi tym samym do zrozumienia, że mam rację. - Więc kim? - nie wiem dlaczego, ale cholernie bałam się odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie.
- Nazywam się Sophie. Jak już pewnie zdążyłaś się domyślić jestem siostrą Anny. - odgarnęła włosy z policzka i dopiero wtedy spostrzegłam bliznę, którą najwidoczniej ukrywała.
- Anna powiedziała, że cała jej rodzina zginęła w wypadku. - próbowałam sobie przypomnieć najmniejszą chociaż wzmiankę o Sophie, ale nic takiego nigdy nie miało miejsca. - Anna dokładnie opowiedziała mi o tym przez co przeszła. Mówiła, że..
- Wiem, co mówiła. Problem jednak polega na tym, że kłamała. - nie wierzyłam w ani jedno jej słowo.
-  To nie prawda. - szepnęłam. -Ona nigdy by mnie nie okłamała. Kochała mnie. Byłyśmy dla siebie jak siostry. - szyderczy uśmiech, który pojawił się na twarzy Floriana wyprowadził mnie z równowagi. - To przez Ciebie próbowała się zabić, wtedy w szpitalu. To wszystko Twoja wina. - czułam, że powoli tracę oddech. Wróciły wszystkie wspomnienia i uderzyły ze zdwojoną siłą. Na nowo przeżywałam smutek i żal po tym jak Anna odebrała sobie życie. - Nie będę tego słuchać. - odwróciłam się w kierunku drzwi, ale Wolfe zastąpił mi drogę. - Wypuść mnie, bo zacznę krzyczeć. - miałam nadzieję, że moje słowa przyniosą oczekiwany skutek - niestety.
- Najpierw nas wysłuchaj, a później sama zdecydujesz co zrobisz. - nie miałam innego wyjścia. Musiałam jakoś opanować własny strach i spróbować jakoś załagodzić sytuację. - Wspaniale. Usiądź proszę. To nie potrwa długo. - przypomniałam sobie o telefonie tkwiącym w kieszeni kurtki. Jakimś cudem udało mi się wybrać numer Andreasa. Miałam nadzieję, że Welli połapie się i przybędzie mi z pomocą. W porę jednak zrozumiałam, że wszelakie próby wybrnięcia z tej chorej sytuacji i tak na nic się zdadzą. Rozłączyłam się i zajęłam miejsce na przeciwko Floriana. 
- A zatem słucham. - zdążyłam zauważyć jak Sophie dotyka dłoni Wolfe. Ona ewidentnie na niego leciała. Zaczęłam się zastanawiać czy wie o tym, co wydarzyło się pomiędzy mną, a jej "facetem".
- Prawda jest taka, że wypadek o którym opowiadała Ci Anna faktycznie się wydarzył. Jak mniemam moja siostra nie wspomniała, że to ona prowadziła wtedy samochód? - moja mina nie pozostawiała chyba żadnych wątpliwości. - Tak myślałam. - jej słowa kompletnie do mnie nie docierały. Nadal zastanawiałam się nad tym dlaczego Anna mnie okłamała. - Nasi rodzice, Anna i młodsza siostra wracali wtedy z wakacji. Zadzwoniłam, bo chciałam się dowiedzieć kiedy będą w domu. Nieopatrznie wygadałam się, ze Florian i ja planujemy się pobrać. Anna wpadła w szał i straciła panowanie nad kierownicą. Zderzyła się z nadjeżdżającym z na przeciwka samochodem. Rodzice i Luisa zginęli na miejscu, a Anna w ciężkim stanie trafiła do szpitala.
- Kłamiesz. Ona nigdy nawet nie wspomniała o Tobie. Nawet jednym słówkiem.
- Mogę to udowodnić. - Sophie podała mi gazetę. - Na siódmej stronie jest artykuł. Tu - wskazała mi jeden z akapitów - jest relacja naocznego świadka. Przykro mi, że dowiadujesz się tego dopiero teraz, ale Anna, którą znałaś nigdy nie istniała. Moja siostra zakochała się we Florianie i wielokrotnie próbowała rozbić nasz związek. - dziewczyna wyraźnie posmutniała. - W końcu dopięła swego. - dopiero wtedy zrozumiałam dziwne zachowanie Floriana. Unikał jej wzroku i jakiegokolwiek kontaktu. Kiedy jakimś cudem udało jej się do niego zbliżyć Wolfe natychmiast się od niej odsuwał. - Po jej śmierci próbowałam Cię odnaleźć, ale szpital nie mógł mi udzielić żadnych informacji.
- A do czego ja byłam Ci niby potrzebna? My tylko się przyjaźniłyśmy. Nic więcej. - czułam, że to spotkanie wcale nie miało na celu uświadomienia mi prawdy o Annie.
- Mylisz się. - spojrzałam na nią. Mogłabym przysiąc, że w jej oczach dostrzegłam gniew. Albo raczej nienawiść, która zniknęła tak szybko, jak szybko się pojawiła. - Masz coś, co należy do mnie. 
- Sophie obiecałaś mi, że nie będziesz na nią naciskać. - Wolfe odgrodził mnie od swojej byłem dziewczyny. - Pamiętaj, że to nie jej wina.
- Oczywiście. Ona i Anna są takie same.- kompletnie nie rozumiałam tego wybuchu. - Mówisz tak, bo masz nadzieję na to, że w końcu Cię pokocha.
- Florian? - wpatrywałam się w niego przez kilka sekund. - Kocham Andreasa, wiesz o tym. - to głupie, ale poczułam się zagrożona. Dziwne zachowanie Sophie sprawiło, że przeszły mnie ciarki. - Chcę stąd wyjść. - ruszyłam w kierunku drzwi, ale Wolfe ponownie zagrodził mi drogę. - Wypuść mnie. - miałam nadzieję, że się opamięta. Myliłam się.
- Najpierw oddasz mi wisiorek, który dostałaś od Anny. - spojrzałam na Sophie. - Nie udawaj, wiem, że go masz. - poczułam jak kryształowa łezka, którą nosiłam na łańcuszku zaczęła dosłownie palić mnie w szyję. - Oddaj mi go i wtedy będziesz mogła wrócić do domu. W przeciwnym razie...
- Zrobisz mi krzywdę? Nie wiem czy wiesz, ale to i tak niczego nie zmieni. - Wolfe w ostatniej chwili powstrzymał blondynkę przed rzuceniem mi się do gardła.
- Sophie, uspokój się. - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. - Suz oddaj jej ten wisiorek i po prostu wyjdź. - nie miałam zamiaru niczego jej oddawać. - Proszę. - ze zdenerwowania zagryzłam dolną wargę. Po chwili poczułam smak krwi i dopiero wtedy zrozumiałam, że mam szansę stamtąd uciec. Rzuciłam się do wyjścia i złapałam za klamkę. Szarpnęłam i... nic.
- Ten wisiorek należy do mnie. Anna nie miała prawa Ci go dać. - nie rozumiałam co takiego musi w nim być, że Sophie jest gotowa skrzywdzić tylko po to, by go odzyskać.
- Suz proszę po raz ostatni oddaj jej ten cholerny wisiorek i zapomnijmy o całej sprawie. Florian wyglądał na zdenerwowanego. - Proszę Cię. - w końcu dałam za wygraną. Zdjęłam z szyi łańcuszek i podałam go Sophie. Byłam ciekawa, o co tak naprawdę chodzi.
- A teraz wynoś się stąd. - ostatnie co pamiętam to Floriana pochylonego nade mną. Obudziłam się w szpitalu, podłączona do kroplówki. Wolfe spał na rozkładanej kanapie, która jakimś cudem znalazła się w mojej sali. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Jak się czujesz? - w jego głosie było coś... dziwnego.
- Ciężko powiedzieć. - wahałam się, czy zadać pytanie, które nurtowało mnie od kilku godzin. - O co chodziło z tą zawieszką?
- To długa historia. - Wolfe wstał i usiadł na łóżku. - Przepraszam, że nie powiedziałem Ci prawdy. Sophie nalegała na spotkanie z Tobą od dłuższego czasu, ale jakoś udawało mi się tego uniknąć.
- Twoja dziewczyna ma nieźle spaczoną wyobraźnię. - uśmiechnął się do mnie. - Wasz związek musiał być naprawdę intensywny.
- Kiedyś taka nie była. Wszystko zmieniło się po tym wypadku. Sophie żyła nienawiścią. Chciała się zemścić na Annie, ale nie było jej to dane. Anna nie popełniła samobójstwa z mojego powodu. Ona nie mogła sobie wybaczyć tego, co zrobiła. To ją zabijało. Później poznała Ciebie i wydawało mi się, że w końcu odpuści. Gdybym tylko wiedział jak bardzo się myliłem... - urwał w pól zdania. Nie wiem co mną wtedy kierowało. Dotknęłam jego dłoni - chciałam dodać mu otuchy.
- A ten pocałunek? - byłam ciekawa jego odpowiedzi.
- Zakochałem się w Tobie. Wiem, że to chore, ale taka jest prawda. Andreas ma szczęście, że odwzajemniasz jego uczucia. - Wolfe wstał i wyszedł na korytarz. Miałam mętlik w głowie. Nadal nie rozumiałam zachowania Sophie, ale w końcu dotarło do mnie coś ważnego. Może i miałam cień nadziei na to, że terapia pomoże mi wrócić do zdrowia. Z drugiej jednak strony szanse na to były znikome. Chciałam tych kilka (być może) ostatnich miesięcy mojego życia spędzić z ludźmi, których kocham. Chciałam żeby pamiętali mnie taką jaka jestem naprawdę. Miałam u swego boku ludzi, na których zawsze mogłam liczyć. Musiałam tylko zdobyć się na odwagę i zawalczyć o własną przyszłość. Wiedziałam, że Florian zrobi co w jego mocy bym wyzdrowiała. Z takim nastawieniem zasnęłam. Miałam nadzieję obudzić się w lepszym dla mnie świecie. W świecie, w którym słowo "niemożliwe" przestanie dla mnie istnieć...


szablon wykonany przez oreuis
szablon wykonany przez oreuis